Film, którego boją się „tęczowi”
Dlaczego film „Ich prawdziwe cele” wywołuje tak wielką agresję lewicy i cenzorskie zapędy korporacji Google? Czy ta produkcja faktycznie kogokolwiek atakuje nienawiścią lub obraża? Przyjrzeliśmy się temu dokumentowi.
Produkcja Stowarzyszenia Ks. Piotra Skargi, którą firmowało przede wszystkim logo portalu PCh24.pl i dwumiesięcznika „Polonia Christiana”, wzbudzała emocje zanim jeszcze ujrzała światło dzienne. Media związane ze skrajną lewicą, takie jak portal OKO.press czy Krytyka Polityczna, żywo interesowały się działalnością wspomnianego portalu, m.in. wyśmiewając poprzednią produkcję filmową wyreżyserowaną przez Piotra Relicha pt. „Mięsożerca. Wróg numer jeden”. Krytyki konserwatywnym dziennikarzom nie szczędziło też mieniące się katolickim środowisko portalu Deon.pl.
Tym razem autor jest grupowy – pod filmem „Ich prawdziwe cele” podpisała się
bowiem całościowo redakcja PCh24.pl, bez wymienienia w roli reżysera
jakiegokolwiek nazwiska. 60-minutowy dokument zawiera wypowiedzi naukowców i
publicystów, a także liczne fragmenty nagrań ze spotkań, wieców i pochodów
organizowanyh w Polsce przez lobby LGBT. Tytuł jest zarazem głównym pytaniem,
na które podczas podróży po historii homoseksualnego ruchu autorzy starają się
odpowiedzieć.
Co ciekawe, film wręcz przepełniają odniesienia do postulatów ruchu LGBT formułowane zarówno z perspektywy świeckiej, jak i katolickiej. Autorzy postawili na ukazanie innej niż suflowana przez lewicowo-liberalne media, postawy większości społeczeństwa wobec mniejszości seksualnych. Arkadiusz Stelmach, komentując założycielski mit „walki o tolerancję”, mówi: „Ruch LGBT od samego początku reprezentuje siebie w roli ofiar, w roli tych, którzy są prześladowani przez opresyjne, tradycyjne społeczeństwo. Często wywołuje się właśnie takie uczucia ogólnie pozytywne, bo rzeczywiście my tak działamy, tak jesteśmy skonstruowani, że jak widzimy kogoś pokrzywdzonego, to naturalnym odruchem człowieka jest współczucie i chęć niesienia mu pomocy”. Z kolei Varro Vooglaid zwraca uwagę, że młodzi ludzie z natury chcą być tolerancyjni, dobrzy i empatyczni. Te uczucia jako slogany postanowił wykorzystać ruch uznający się za reprezentanta mniejszości seksualnych.
Opinii tych nie wzięto z powietrza, ale oparto na zacytowanych w filmie artykułach i książkach mentorów spod znaku LGBT, którzy już w latach siedemdziesiątych XX wieku nakreślili kierunki oddziaływania powstałego lobby. Właściwie na niemal każdą tezę postawioną w produkcji „Ich prawdziwe cele” otrzymujemy bezpośrednio empiryczne dowody lub odniesienie do źródeł umożliwiających ich weryfikację: naukowych, kulturowych, publicystycznych. W filmie nie znalazło się miejsce na pomówienia bądź insynuacje pod adresem tych, którzy mają te zdemaskowane cele realizować. Nie ma w nim cienia agresji. I co najważniejsze, kompletnie nieobecne są nawiązania do osób o skłonnościach homoseksualnych bądź transseksualnych – niemal cały przekaz adresowany jest do działaczy, instytucji i produkcji spod znaku LGBT. A jak wiemy, jest to zaledwie niewielki ułamek z kolejnego ułamka – ogółu osób o wspomnianych skłonnościach.
„Ich prawdziwe cele” od początku miały być dystrybuowane bezpłatnie. Redaktorzy PCh24.pl przezornie nie wypuścili filmu wprost ze swojego kanału PCh24TV, ale z oddzielnego kanału o nazwie tożsamej z nazwą filmu. W ciągu kilkudziesięciu godzin od premiery zebrał on ponad 70 tysięcy wyświetleń, po czym… został usunięty przez administrację YouTube. Właścicielom kanału nie wyjaśniono niczego więcej poza publicznie dostępnym suchym komunikatem o złamaniu regulaminu YouTube w punkcie dotyczącym mowy nienawiści. Co warto podkreślić, kategoria „mowy nienawiści” nie jest usankcjonowana w polskim prawie i nie pozwala nikogo w ten sposób skazać na więzienie, czy choćby grzywnę. Ale korporacja Google konsekwentnie tym wytrychem się posługuje. Nie tylko zresztą ona, bowiem za „mowę nienawiści” – oczywiście tylko pod adresem konkretnych środowisk takich jak lobby LGBT – można mieć problemy prawne w szeregu krajów z zachodu Unii Europejskiej.
Działania adminów YouTube na niewiele się zdały, bo usunięty film już po kilku godzinach wylądował na trzech innych kanałach, gdzie jak dotąd zebrał kolejne 45 tysięcy wyświetleń. Udostępnił go także serwis CDA na sześciu różnych profilach użytkowników.
Przeczytaj także:
Na zapleczu rewolucji – Sławomir Olejniczak mówi o atakach na organizacje katolików świeckich
Ordo Medicus wystartowało – to potrzebna nam wszystkim organizacja lekarzy i naukowców